Szybko nie oznacza bezpiecznie

0

Jakiś czas temu miałem o tym pisać, ale ciągle coś mnie odciągało od tematu bezpieczeństwa. Ale dzisiaj rozmawiałem z pewną osobą, której dziękuję za pomoc w napisaniu tego tekstu. Serio dziękuję. Osoba napisała do mnie tak:

Ale ja jeżdżę bezpiecznie i zawsze panuję nad sytuacją. Jak znam swoje możliwości i możliwości mojego auta, to dlaczego mam czasami nie przycisnąć?

Kto się roześmiał po przeczytaniu tego tekstu? Kto pomyślał tak samo? Ile razy słyszeliście takie teksty od innych  osób? No właśnie. Często. Ja też często je słyszałem a ten jest wzorcowy. Zacznijmy od „jeżdżę bezpiecznie”. Jest to twierdzenie bardzo ważne, ale niezwykle rzadko mające odzwierciedlenie w rzeczywistości. Zła pozycja za kierownicą, źle zapięte pasy, braki w wyszkoleniu i leniwa psychomotoryka…. Aleeeeeee bezpiecznie. Jak komuś przed domem jeżdżą auta ze zbyt dużą prędkością to wariaci, ale jak jedzie delikwent na wakacje to 120 w zabudowanym nie jest problemem. Przecież jadę bezpiecznie!!!

Panuję nad sytuacją…. Nigdy w 100% nie panujesz nad sytuacją. Jadąc 90km/h w ciągu sekundy przejeżdżamy 25m. Pięć długości samochodu. W ciągu sekundy. Kto z was jest w stanie rozpocząć hamowanie w ciągu sekundy? Podpowiem wam… nikt. Serio. Jak się skupisz, to jesteś w stanie zareagować w 1,2 sekundy, ale jest jeden warunek. Musisz być przygotowany do reakcji. A czy podczas jazdy samochodem spodziewasz się niespodziewanego? Nie. Zamyślisz się, gadasz z pasażerami, podziwiasz widoki, obsługujesz radio, nawigację, komputer pokładowy…. telefon…. BANG! Zabiłeś pieszego. BANG! Nie żyjesz. Niestety…

A co się dzieje jak lecisz szybko i bezpiecznie po autostradzie… No przecież nie 140kmh bo z takimi prędkościami jeżdżą stare baby i pedały. Jedziesz co najmniej 160. Przecież umiesz… W ciągu sekundy przejeżdżasz 45 metrów. Po niecałych 90 ogarniesz hamowanie, do tego dochodzi jeszcze droga hamowania i umiejętność kopnięcia w pedał hamulca. Obserwacja kierowców pokazuje, że znakomita większość nie potrafi hamować. No jak nie potrafią? Przecież to proste. Wciskasz hamulec i gotowe. No właśnie, ale co zrobić jak kierowca nie wciska hamulca tylko go pieści? Podstawowa zasada awaryjnego hamowania brzmi: Noga gwałci, ręka pieści. Pedał hamulca ma być kopnięty z całej siły żeby asystent hamowania wiedział, że mamy kod brązowy i trzeba dać po heblach. A rączka wykonuje delikatne ruchy kierownicą. Oczywiście łatwo powiedzieć… To wymaga treningu. A gdzie trenować? W ODTJ. Niestety jest ich mało, a części pozostawia wiele do życzenia jeśli chodzi o obsługę. Poza tym taki ODTJ jest wstanie „przemielić” w ciągu dnia trzydziestu kierowców. A potrzeby są dużo większe.

No i jeszcze możliwości auta. Jak właśnie przed chwilą przeczytaliście, wielu kierowców nie ogarnia swojego samochodu. Jedyne co potrafią to przycisnąć na prostej. Głupia zmiana kierunku na skrzyżowaniu, lub zawrócenie staje się problemem. Te manewry kierowcy wykonują tak jakby mieli za sobą trzy godziny jazdy po placu a nie prawo jazdy od kilku lat. Oczywiście nie namawiam do zawracania na rękawie… Co w nowych autach może się nie udać ze względu na elektronikę, ale warto poznać granice przyczepności opon i zdolność auta do zmiany kierunku jazdy. Skoro już wsadziłeś do fury felgi 20″ i opony szerokie jak walce, to postaraj się to wykorzystać. Oczywiście niektórzy za bardzo ufają oponom i możliwościom swojego auta. Często kończy się to wypadnięciem z drogi. No cóż. Zawsze trzeba zachowywać zdrowy rozsądek.

Ale najważniejsze jest zrozumienie tego, że nie panujemy nad sytuacją i nie znamy możliwości swojego auta. Warto zdać sobie sprawę ze swoich słabości, z praw fizyki i ograniczeń naszego auta. Bardzo ważna jest pokora. Jeśli ktoś mi mówi, że jest dobrym kierowcą, to już czuję się niebezpiecznie. Sytuacja na drodze zmienia się dynamicznie i nawet najlepsi kierowcy wyścigowi, czy rajdowi w takiej sytuacji są bezsilni. Ruch drogowy to nie Szybcy i Wściekli. Czas nie zwalnia i nie mamy nadprzyrodzonych zdolności. W dwie sekundy może być po wszystkim… Dosłownie po wszystkim. Warto o tym pamiętać. To nie jest tak, że to inni mają wypadki. My też możemy być tymi innymi.