Mądry po szkodzie, czyl nie oszczędzaj na ubezpieczeniu auta

0
Mądry po szkodzie, czyl nie oszczędzaj na ubezpieczeniu auta

Niestety podobnie jak wielu innym kierowcom zdarzyło mi się kiedyś rozbić auto. Samochód miał już swoje lata i choć zamontowałem w nim kilka części naprawdę niezłej jakości, to jednak jego wartość nie była w związku z tym wysoka. Jak doszło do wypadku?
Cóż, jak się zapewne domyślacie – to nie była moja wina, ale jakiegoś pana (po początku rejestracji zakładam, że był z Warszawy), który zajechał mi drogę, a ja, usiłując uniknąć zderzenia, wjechałem do rowu. Całego numeru rejestracyjnego niestety nie zdążyłem zapisać ani zapamiętać, a faktyczny sprawca zdarzenia zbiegł, nie było więc większego sensu wzywać policji.

Nie miałem autocasco, ani assistance, ale na szczęście miałem dobrego kolegę, który jest właścicielem pomocy drogowej mającej siedzibę nieopodal miejsca zdarzenia, który pomógł mi wyciągnąć pojazd z rowu za niewielką opłatą. Bez ubezpieczenia nie mogłem liczyć na odszkodowanie, a samochód był tak zniszczony, że nadawał się wyłącznie do kasacji. Jedynym sposobem, żeby odzyskać chociaż część jego wartości, było wymontowanie z niego części i sprzedawanie ludziom, którzy byliby zainteresowani ich użytkowaniem.

Wszedłem więc w internet i zacząłem orientować się w rynku – szybko trafiłem na człowieka, który pisał, że kupi kompaktowe sprzęgła zero-max w każdej ilości. Przypomniałem sobie, że instalowałem podobne w swoim samochodzie i szybko się do nie go zgłosiłem. Część pieniędzy została odzyskana. Co do pozostałych części musiałem już sam szukać nabywców i wrzucać ogłoszenia na portale motoryzacyjne i aukcje internetowe. Za niezłe pieniądze udało mi się sprzedać tylko aktuator liniowy exlar, niestety na pozostałe części nie udało mi się znaleźć nabywcy. Doszedłem do wniosku, że nie będę się wygłupiał i sprzedam wrak na szrot. Nie jestem aż tak biedny, żebym musiał liczyć każdą złotówkę, więc mogę sobie darować wymontowywanie wszelkich mających choćby minimalną wartość detali, jak przekładnie ślimakowe.

Z całej tej sytuacji wyniosłem pewną nauczkę – nie warto odpuszczać sobie ubezpieczenia, bo nawet jeśli jesteś mistrzem kierownicy to i tak możesz być uczestnikiem zdarzenia w wyniku którego twoje auto ulegnie uszkodzeniu lub zniszczeniu. Warto odżałować tych kilka złotych i wykupić autocasco. Nie warto jednak decydować się na ofertę danej firmy zbyt pochopnie. Należy przed podpisaniem umowy uważnie, od deski do deski, przeczytać ogólne warunki ubezpieczenia, ze szczególnym uwzględnieniem zakresu i wyłączeń odpowiedzialności. Zakłady ubezpieczeniowe w ustalaniu warunków ubezpieczeń dobrowolnych mają niemal pełną dowolność, dlatego należy być czujnym, aby nie dać sobie sprzedać produktu, który w ogóle nam się nie przyda.

Zdaję sobie świetnie sprawę z tego – że czytanie i analiza ogólnych warunków ubezpieczenia jest niezmiernie nudne i trudne, zwłaszcza dla kogoś, kto zupełnie się w tej tematyce nie orientuje, ale tak czy inaczej warto zacisnąć zęby i jakoś się przez dziwny język używany przez twórców takich dokumentów przekopać. W przeciwnym razie możemy stracić niemałe pieniądze.