Jak wyglądał 13 Ogólnopolski Zlot Fiaów 126p

0
Jak wyglądał 13 Ogólnopolski Zlot Fiaów 126p

Od kilku lat połowa sierpnia to ważny okres w życiu każdego Maluchowca. To właśnie wtedy odbywają się ogólnopolskie zloty Fiata 126p. W tym roku trzynasty z rzędu zlot zorganizowano w Warszawie. Czy owa trzynastka okazała się pechowa?

Termin zlotu to sierpniowy długi weekend, czyli data od 12 do 15 sierpnia. My postanowiliśmy wyruszyć na zlot w piątek rano. Zorganizowana została zbiórka o godzinie 9 na parkingu Intermarche. Odbiła się należytym echem, gdyż do naszej ekipy dołączyły Maluchy z Sochaczewa oraz Łodzi, a także kilka sztuk ze Śląska! Oczekiwanie na kilka załóg nieco się przeciągnęło w czasie, więc około południa ze Skierniewic na Warszawę wyruszyło plus minus 20 Maluchów.

Bazą zlotową był kemping Majawa, znajdujący się przy ulicy Bitwy Warszawskiej. Na miejscu byliśmy mniej więcej o 14. Nie pozostało nic innego, jak tylko wypełnić formalności związane z pobytem na kempingu, odebrać pakiet startowy, rozłożyć obóz i rozpocząć imprezowanie. Piwka się chłodziły, grille zostały rozpalone, a bar został otwarty.

Gdy już minęło trochę czasu, a teren kempingu zaczął się powoli zapełniać, można było się wybrać na wycieczkę po zlocie z aparatem w celu poszukiwania ciekawych pojazdów. Ciekawe w moim mniemaniu to przede wszystkim rzadkie modele seryjne lub te dobrze porobione, w myśl klasycznej zasady dobre koło i gleba. Szukałem też Maluchów ospoilerowanych, takich lat 90 w dobrym wydaniu, bo trend na tego typu laminaty przybiera na sile. Poziom aut jak dla mnie zdecydowanie trochę gorszy niż rok temu w Krakowie. Było jednak kilka ciekawostek, jak „kolorowe” odmiany Maluchów – widziałem Browna, dwa Redy i Silvera, ale brakowało Blacka. Był też Bosmal z mega rarytasem, czyli lampami przednimi z wycieraczkami. Pięknie prezentował się także włoski egzemplarz Fiata 126 w ciemnozielonym kolorze z 1973 roku, należący do holenderskiej ekipy. W kategorii aut porobionych szczególnie przypadł mi do gustu granatowy Malec z włoskimi p4, gdzie w nadkolach znalazły się idealnie tam dopasowane felgi PLS Hockenheim. Równie pięknymi autami był Maluch Jasia z Piły na magnezowym kole Cromodora, utrzymany w klimacie retro racer, a także Brązek Filipa z Kłodzka, na genialnie pasujących tu „poszerzkach” i z kompletnym brązowym wnętrzem z Komforta.

W między czasie odbywały się także rajdy turystyczne, tak dzienne jak również nocne, a sobotnie popołudnie można było spędzić na Placu Defilad tuż koło Pałacu Kultury i Nauki. Po powrocie większość osób ponownie zabrała się za wspólne imprezowanie. Udało nam się nawet dość mocno rozkręcić wieczorną imprezę. W porozumieniu z jednym z naszych reprezentantów oraz jednym z naszych zlotowych ziomków, postanowiliśmy zorganizować szybki konkurs zerowania butelki z alkoholem w jak najszybszym czasie. Do walki stanął nasz człowiek, czyli Szcześniak, który miał do przyjęcia butelkę likieru adwokat o pojemności 0,7. W drugim narożniku stanął Jarząbek, który do wypicia miał amarenę. Miałem przyjemność poprowadzić te konkurencję na scenie. Publiczność bardzo żywiołowo reagowała na to, co się działo i skutecznie kibicowała zawodnikom. Zwyciężył nasz człowiek, opróżniając flaszkę dokładnie w 33 sekundy.

Niedziela natomiast to wyjazd na lotnisko Bemowo. Od samego rana pogoda szwankowała, niebo pokryły ciemne chmury, a temperatura nieco się obniżyła. Trasa na teren lotniska odbywała się w towarzystwie mżawki, natomiast po przybyciu na miejsce, nastąpiło chwilowe oberwanie chmury. Szybko jednak się przetarło i można było pozwiedzać miejsce imprezy na lotnisku. Odbywały się wystawy, bazar części, akcesoriów czy wydawnictw związanych stricte z Fiatem 126p, a także konkurencje jazd sprawnościowych czy pomiar głośności wydechu. Pięknie prezentowało się stoisko grupy Fiat Varsavia, na którym to zaparkowały tak piękne okazy, jak Fiat 1300, jeden z pierwszych Fiatów 125p, Fiat 127 oraz Fiat 850 Coupe. Był tu także wyjątkowy egzemplarz Małego Fiata, a mianowicie replika 126GP Giannini.

Po powrocie na teren zlotu, uzupełniliśmy szybko zapasy napojów wyskokowych, mięsa na grilla, a następnie oddaliśmy się celebrowaniu ostatniego wieczoru na zlocie. Tego wieczoru miało się odbyć uroczyste zakończenie zlotu oraz wręczenie nagród w poszczególnych konkursach i konkurencjach. Również i my zostaliśmy wyróżnieni. Pomimo drobnej awarii zdobyłem pierwsze miejsce w konkursie na najgłośniejszy wydech w klasie silników seryjnych, z wynikiem 126db. Natomiast jako klub, Skierniewickie Klasyki otrzymały wyróżnienie dla najweselszej ekipy na zlocie. Nagrodzona została także moja dziewczyna Ola, która otrzymała od grupy Fiat Varsavia ogromną butlę żytniówki. A nagrodzona została, stety niestety, jako największy pechowiec zlotu. Pierwszego dnia, w wyniku nieodpowiedniego zachowania niektórych osób (co gorsza ze Skierniewic) butelka wódki poszybowała na czołową szybę jej Maluszka. Z tego miejsca ogromne podziękowania dla Gońdziorka, który o 3 w nocy ogarnął szybę zastępczą wraz z montażem. Natomiast ostatniego wieczora na zlocie, w jednym z domków ktoś niespełna rozumu uruchomił gaśnicę proszkową, tym samym najbliżej zaparkowane Maluchy zmieniły kolor na siwy. Maluszek Oli, niestety też delikatnie oberwał. Na szczęście rano udało się pozbyć pyłu za pomocą bieżącej wody ze szlaucha.

Szybkie podsumowanie. Organizacyjnie było kilka potknięć, np. brak informowania o nadchodzących konkursach ze sceny przez mikrofon lub nawet poprzez jakieś megafony czy szczekaczki, kursując z ogłoszeniami po terenie zlotu. Co do zachowania niektórych osób, to jednak nadmiar alkoholu bardzo szkodzi. Reasumując, trzynastka okazała się nieco pechowa, na pewno dla niektórych członków naszej ekipy, którzy brali udział w zlocie.