Technologiczny postęp w motoryzacji na przestrzeni ostatnich lat

0

„Za 300 metrów skręć w lewo. Trzymaj się lewego pasa ruchu.” – Te słowa już nikogo dzisiaj nie dziwią, podczas codziennej, często wręcz rutynowej jazdy samochodem. Przyjmujemy je z wielką dozą zaufania, niektórzy bez tych wskazówek wręcz nie wyobrażają sobie poruszania się po mieście. Jednak nie zawsze tak było. Kiedyś posiadanie GPS’a było utożsamiane z luksusem, było to urządzenie przez każdego kierowcę pożądane. Obecnie najnowsze samochody, bez nawigacji nie opuszczają fabryki.

Powoli, z roku na rok, coraz bardziej człowiek oddaje się w ręce techniki i innowacji. Szczególnie ten swego rodzaju trend zauważalny jest w motoryzacji. Ilość elektroniki jaką jest nafaszerowany nowy Mercedes klasy S jest oszałamiająca. Do dyspozycji kierowcy są fotele, które masują każdy kręg kręgosłupa jednocześnie, 6 telewizorów, bo przecież samochodem jeździ się po to aby oglądać najnowszą produkcję z Hollywood, a nie po to by dotrzeć z punktu A do punktu B. Wszystko to robi ogromne wrażenie na właścicielu, a jeszcze większe na zazdrosnych sąsiadach. Do czasu.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy na Mazurach. Jedziemy sobie spokojnie, otoczeni przepięknymi jeziorami, upajamy się wonią leśnych skarbów, od komarów chronią nas oczywiście najnowsze technologie zwalczające tych bezlitosnych krwiopijców i nagle BUM!. Samochód padł. I to dosłownie. Pierwszy nasz odruch jest oczywisty. Wysiadamy, otwieramy klapę a tu wielkie zaskoczenie. Silnik jest bardziej obudowany niż kultowy Rudy 102. W tym momencie zaczyna się cała zabawa. Dzwonimy po pomoc drogową, a ona zabiera nasz samochód, przy odrobinie szczęścia dostaniemy zastępcze TICO, a nasze cudeńko trafi w ręce serwisantów.

Nasuwa się jednak jedno zasadnicze pytanie: Czy to maszyna jest dla człowieka czy może odwrotnie? Kiedyś każdy kierowca oprócz umiejętności prowadzenia auta musiał być mechanikiem. Woził ze sobą młotek, parę niezbędnych kluczy i ścierę, aby z problemem na poboczu uporać się jak najszybciej we własnym zakresie. Dziś ich miejsce zajął iPhone, którym co ciekawe tak naprawdę naprawiamy auto. Steve Jobs z pewnością nie spodziewał się, że jego dzieło będzie spełniało również takie funkcje. I nie mam na myśli wyżej wspomnianego telefonu do pomocy drogowej. Niesamowite jest to, że na yotubie znajdziemy najróżniejsze wskazówki od instruktażu wymiany „kapcia” po ręcznie malowane płomienie na masce.

W świat motoryzacji wkroczyła nowa siła. Jeślibyśmy głębiej się zastanowili to tak naprawdę samochód możemy rozpatrywać z całkowicie nowej perspektywy. Jako obiekt technologiczny. Tak jak nastolatkowie porównują wnętrzności swoich komputerów przechwalając się kto ma lepszego „procka” i kartę graficzną, tak właściciele najnowszych maszyn mogą się przechwalać kto z nich ma lepszą tech-nowinkę. A tych jest sporo, a nawet więcej.

Każde targi motoryzacyjne niosą ze sobą nowości. Otwieramy ze zdziwienia oczy i myślimy „Nie, to jest niemożliwe! To się nigdy nie sprawdzi.” A po paru latach jak gdyby nic na co dzień korzystamy z kreatywności inżynierów i nie wyobrażamy sobie funkcjonowania bez naszego samochodu. Takim systemem z pewnością jest asystent parkowania. Ile kobiet na wiadomość o tym, że samochód sam za nie zaparkuje równolegle nagle zaczęło szeptać swoim partnerom ciepłe słówka do ucha. Ile starszych ludzi dzięki nowej technologii nie musi już wykrzesywać z siebie ostatnich sił aby obrócić się przez ramię i jak szalony wywijać kierownicą.

Kolejną nowinką, która zaprezentowało tym razem Volvo jest system wykrywający krawędzie jezdni oraz przeszkody. Działa on w zakresie 70-200 km/h, nie owijając w bawełnę ratuje kierowcy tyłek, kiedy ten zamyśli się nad problemem posiłku na dzisiejszą kolację, bo przecież idealnym miejscem do takich rozważań jest samochód. Niesamowite jest to, że producenci  zaczęli nawet myśleć o przechodniach. Z kolei inne „szwedzkie dziecko” zostało wyposażone w specjalne poduszki powietrzne z przodu, właśnie po to aby chronić życie osób „biernych”. Podczas zderzenia, natychmiast otwiera się maska a w miejscu szyby błyskawicznie pojawia się poduszka powietrzna chroniąca głowę pieszego.

Co z tego, że ten system zadziała nawet podczas lekkiego stuknięcia samochodu przed nami w porannym korku uniemożliwiając nam korzystanie z samochodu przez parę następnych dni. Przykłady takich systemów można mnożyć w nieskończoność. I nie odkryję Ameryki, stwierdzając, że właśnie teraz, kiedy piszę ten felieton, największe „mózgi” świata siedzą i kombinują jakby tu cofnąć człowieka w rozwoju. Osobiście uważam, że o ile niektóre systemy rzeczywiście ułatwiają człowiekowi życie, to skumulowanie ich po prostu nas ogranicza. Zamiast zapamiętać trasę przejazdu, rozwinąć zmysł orientacji w terenie, my coraz częściej ślepo wierzymy urządzeniu, które jak ma gorszy dzień, to wyprowadzi nas w przysłowiowe pole. Na tym jednak nie koniec. Świat postanowił nie tylko ułatwiać na każdym kroku prowadzenie samochodu, ale całkowicie je zastąpić – autopilotem.

Wszystko zaczęło się w 2004 roku, kiedy to został zorganizowany konkurs na samochód, który sam przejedzie całe Stany. Efekt był taki, że auto przejechało ponad 130 mil po pustyni, a twórcy otrzymali 2 miliony dolarów. Zwycięzcą był nie kto inny jak Google wraz ze studentami Stanforda. Od tego czasu prace nad autonomicznym pojazdem idą na przód pełną parą. Szybkie przybliżenie tematu – samochód po wytyczeniu trasy dzięki GPS bez jakiejkolwiek pomocy człowieka sam przemierza wyznaczoną drogę. Oczywiście dopóki system nie jest w 100% dopracowany, za deską rozdzielczą siedzi biedny student wyrabiając nadgodziny na stażu, gotowy w każdej chwili do interwencji. Z takim zapleczem ratunkowym auta Googl’a przejechały już ponad 140 000 mil.

Weźmy na warsztat coś z serii „na gorąco”. Continental jest pierwszą firmą na świecie, która otrzymała pozwolenie na testowanie samodzielnie poruszającego się samochodu w ruchu ulicznym. Samochód przejechał już ponad 20 000 km i firma planuje od 2016 roku wprowadzić systemy umożliwiające częściowe wyłączenie kierowcy z frajdy prowadzenia, a od 2020 roku firma gotowa jest do wypuszczenia samochodu-zabójcy. Zabójcy kierowców.

Nie ma co się oszukiwać, że postęp technologiczny jest naturalną koleją rzeczy rozwoju cywilizacji. Ku temu kierujemy wszystkie swoje siły, na tym opieramy swoją przyszłość. Ludzie od zawsze szukali ułatwień, wielkie wynalazki i odkrycia powstawały przez przypadek. Nie neguję tych zastosowań w motoryzacji gdyż sam z nich korzystam, jednak nasuwa się pytanie: jak będzie wyglądał świat motoryzacji za kilkadziesiąt lat? Jak będą wyglądały rajdy? Co z odpowiedzialnością za wypadek w przypadku kiedy to komputer będzie prowadził za nas? Na te pytania jeszcze nikt nie zna odpowiedzi. Na razie cieszmy się tym co mamy z lat 90, bo te często nieprzewidywalne bestie, które od kierowcy wymagają lat doświadczeń niedługo odejdą w zapomnienie i zostaną zastąpione w wyniku zawrotnego postępu.