Jak kupić używane auto i nie żałować?

0

Na początek ustalmy, że wszelkie okazje nie istnieją. Omijaj z daleka wszystkie auta za cenę choćby o 500 zł niższą niż standardowa wartość rynkowa danego modelu. Unikaj także sprzedawców, którzy sprzedają z pozoru dobre auto, ale np. do końca bieżącego tygodnia, bo później jadą na wczasy/do wojska/do pracy za granicę/rodzi im się dziecko (niepotrzebne skreślić). Dlaczego? Zastanów się, kto sprzedaje samochód w dobrym stanie po zaniżonej cenie? Któremu sprzedawcy i dlaczego może spieszyć się aż tak, że musi sprzedać auto w kilka dni? Zwykle za tego typu wymówkami kryje się jakaś mroczna tajemnica, którą poznamy dopiero jakiś czas (zazwyczaj krótki) po zakupie… Między bajki można także włożyć historie o starszych dziadziusiach z Niemiec którzy jeżdżą autem jedynie na zakupy i do kościoła, bo gdyby wierzyć w te wszystkie zapewnienia sprzedawców to okazałoby się że auta kupują tylko starsi ludzie którzy w ogóle ich nie potrzebują… Dodatkowo jeśli z autem występują problemy techniczne nie targuj się zbijając cenę za kolejne niedociągnięcia, a zaproponuj że kupisz samochód po normalnej cenie, ale dopiero po naprawieniu wykrytych uchybień. Często nawet z pozoru drobne usterki okazują się komplikowane, a przy wymianie jednych części często dobrze by było (lub wręcz trzeba) wymienić także inne. Koszty łańcuchowe mogą być bardzo różne… Podobnie polecam uważać na pojazdy do sprzedania po tzw. kapitalnym remoncie. Prosta sprawa – kto rzetelnie i z użyciem dobrych części remontuje auto, które następnie ma sprzedać?

Wiesz już czego na pewno unikać i w którą stronę grać w razie problemów technicznych. To ważne, bo z szeregu ofert które z pewnością przeglądałeś lub będziesz przeglądał odrzucisz te najbardziej podpadające, na które z pewnością jako osoba całkowicie zielona w temacie automatycznie zwróciłbyś uwagę.

Na początku zasadniczo można iść w dwie strony – albo wiesz jaki model auta konkretnie chcesz kupić i takiego szukasz, albo wybierasz jakiekolwiek auto w dobrym stanie i Twoim zakresie finansowym. Jeżeli wybierzesz opcję pierwszą to prawdopodobnie znasz typowe cechy charakterystyczne dla danego modelu – to dobrze, z pewnością będą one pomocne przy oględzinach Twojego przyszłego auta. Wszelkie odstępstwa od normy i braki w wyposażeniu wyłapiesz błyskawicznie. W przypadku opcji drugiej jest o tyle trudniej, że będziesz musiał pogłębiać swoją wiedzę z zakresu motoryzacji o wszelkie cechy charakterystyczne interesujących Cię modeli. Pomocne okażą się fora dyskusyjne, magazyny motoryzacyjne i ogólnodostępne informacje w Internecie. Przy wyborze pamiętaj o cenach części zamiennych – musisz mieć na uwadze, że nie kupujesz nowego pojazdu, lecz pojazd używany.

Zakładam że wybrałeś już jedną z opcji powyżej. Teraz trzeba podjąć decyzję gdzie i od kogo chciałbyś zakupić samochód oraz czy wóz ma być krajowy czy sprowadzony. Sugeruję zakup od pierwszego lub maksymalnie drugiego właściciela, zakup w komisie u autoryzowanego przedstawiciela danej marki lub ostatecznie w zwykłym komisie. Według mnie nie ma większego znaczenia czy auto jest krajowe czy też nie, byle by było zarejestrowane w Polsce (żeby nie wyszły żadne dziwne historie podczas rejestracji). Zdecydowanie odradzam zakupy od starych, giełdowych „lisiorów”, którzy przy zadaniu niestosownego dla nich pytanie odpowiadają wymijająco, drapią się po głowie i unikają kontaktu wzrokowego. Jeśli rozmawiamy z pośrednikiem upewnijmy się, że przy spisywaniu umowy będzie obecny właściciel auta z dokumentami do wglądu. Podobnie jak w przypadku giełdy odradzam zakup samochodu od firmy, zgodnie ze starym jak świat lecz jakże prawdziwym dowcipem:

Pytanie: Jakim samochodem można podjechać z prędkością 30 km/h pod krawężnik wysokości 15 cm?
Odpowiedź: Służbowym.

Co zyskujemy przy wyborze poszczególnych opcji? Kupując od pierwszego właściciela znamy całą historię pojazdu. Auto jest zazwyczaj w dobrym stanie, czyste, zadbane, z kompletem dokumentów, rachunków i innych świstków. Przy drugim właścicielu zwykle nie jest już tak kolorowo, choć nie zawsze. W każdym razie dobrze jest „zakumplować” się ze sprzedającym, zobaczyć gdzie mieszka, jakie i z kim ma układy, gdzie pracuje i czym się zajmuje po godzinach żeby przypadkiem nie okazało się, że dziwnym trafem w garażu obok znajduje się zakład blacharski, a auto ma 10 lat i według sprzedającego nie miało żadnej drogowej przygody…

Komis u autoryzowanego przedstawiciela to równie dobry (jeżeli nie lepszy) wybór, choć auto będzie droższe niż na ogólnym rynku. Jest to cena za większą pewność co do stanu technicznego pojazdu jaką zyskujemy kupując w takim miejscu. Podobnie jak w zwykłym komisie tak i tutaj kupując swój nowy wóz podpadamy z umową pod ustawę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i nowelizacji kodeksu cywilnego. Daje nam to dwa lata spokoju i gwarancji jeśli chodzi o ukryte wady, o których sprzedający wiedział lub oceniając rozsądnie powinien był wiedzieć. Kupując auto od osoby prywatnej nie mamy takiej ochrony, ale za to często auto będzie tańsze, w lepszym stanie i sprzedane „od serca”, a nie „aby opchnąć”… Cóż, coś za coś.

Jest jeszcze jedna prawda jeśli chodzi o sprzedających – niestety oni zwykle kłamią. Kłamią co do stanu technicznego, wymienionych części, historii pojazdu, ukrytych wad i przede wszystkim co do przebiegu. Przed sprzedającym najlepiej udawać osobę kompletnie zieloną temacie – można wtedy łatwo wyczuć czy sprzedawca próbuje nami manipulować i czy mówiąc potocznie „wciska nam kit”. Generalnie to co usłyszymy od właściciela lub pośrednika traktujmy z przymrużeniem oka i jako uzupełnienie tego co widzimy w czasie oględzin. W razie wątpliwości należy pytać, pytać i jeszcze raz pytać, aby nie było niedomówień.

Wybraliśmy model samochodu, zdecydowaliśmy o miejscu zakupu, wyszukaliśmy ogłoszenie, umówiliśmy się na spotkanie, porozmawialiśmy ze sprzedającym. Może się też zdarzyć, że spacerujemy po komisie. W każdym razie mamy przed sobą auto. Ach, jesteśmy już tak blisko! Nie ma nic gorszego w takim momencie niż emocje, a te na pewno będą nam towarzyszyć w czasie oględzin każdego wyszukanego przez nas pojazdu. Z tego powodu najlepiej na taki wyjazd jest zabrać z sobą kogoś, kto niekoniecznie zna się na samochodach, ale rozsądnie oceni sytuację i coś doradzi. W każdym razie stoimy przed samochodem. Zwykle wszystko wygląda pięknie, ale dobrze jest znać typowe słabe punkty oglądanego modelu. Mogą to być rdzewiejące progi (np. Fiat Punto), wyciek ze skrzyni biegów (np. Nissan Micra), brzęcząca blacha od katalizatora (np. Fiat Cinquecento), pływające obroty (np. Ford Mondeo), niestabilność biegu jałowego (np. Skoda Octavia), problemy z napinaczem paska rozrządu (np. Opel Astra) i tym podobne…

Wszystkie słabe punkty które znajdziemy w Internecie musimy sprawdzić. Jeśli jest taka możliwość polecam także sprawdzenie grubości powłoki lakierniczej we wrażliwych miejscach karoserii za pomocą choćby najprostszego testerka. Poza tym nie bez znaczenia jest też cena, która sama w sobie już zdradza trochę informacji o danym samochodzie. Przebieg ku zdziwieniu osób które nie znają tematyki odgrywa tutaj bardzo mało znaczącą rolę z prostego powodu – nie da się go dokładnie ocenić, a wskazanie licznika należy traktować z dużym przymrużeniem oka, gdyż na całym świecie na porządku dziennym jest cofanie licznika (co samo w sobie w Polsce nie jest przestępstwem ani wykroczeniem). W aucie używanym przebieg można co najwyżej oszacować na podstawie stopnia i rodzaju zużycia niektórych elementów, np. nakładek na pedały, dźwigni zmiany biegów, kierownicy, foteli, stanu tapicerki… Przy 100-130 tysiącach kilometrów nakładki na pedały powinny być dość mocno „wyślizgane”, drążek zmiany biegów lekko zużyty, kierownica wytarta, a fotel kierowcy lekko zapadnięty i wytarty na brzegach. Podobnie tapicerka będzie posiadała zarysowania lub zabrudzenia, co jest jak najbardziej normalne.

W każdym razie należy pamiętać, że jest to tylko orientacyjna ocena, na którą sprzedający mógł być przygotowany. Stan techniczny nie jest już tak łatwy do stwierdzenia na pierwszy rzut oka, choć naszą nieufność powinny wzbudzić takie rzeczy jak wszelkie stukania, pukania, piszczenia w czasie pracy silnika (pasek klinowy, łańcuszek rozrządu) lub np. dziwne zapachy z klimatyzacji/nawiewu (grzyb i/lub nieszczelna instalacja) czy podejrzanie czysty silnik (ukrywanie wycieków). Warto też sprawdzić szczeliny między światłami, maską, klapą bagażnika, drzwiami a pozostałymi częściami karoserii – powinny być mniej więcej równe. Bardzo proste i skuteczne jest także porównanie dat, marek i pozostałych napisów na reflektorach i szybach auta. Jeśli występują jakieś nietypowe sytuacje to bardzo możliwe że auto jest po kolizji lub włamaniu. Z kolei nawet tak błahe z pozoru rzeczy jak wolniej domykające się elektryczne szyby, niedomykające się drzwi, nieoryginalne (np. czyste) śruby pod maską lub niedziałająca elektryczna regulacja lusterek mogą świadczyć o powypadkowej przeszłości auta. Dobrze jest także zwrócić uwagę na nietypowe dla danego modelu linie łączeń elementów blacharskich pod maską i w okolicach bagażnika – może się zdarzyć, że auto będzie spawane z resztek pochodzących z rozbitych samochodów sprzedawanych na części…

No ale nie straszmy… Mamy auto w niezłym stanie, sprzedający wydaje się być uczciwym człowiekiem, a cena nam odpowiada. Tutaj nasze możliwości się kończą – w takich momentach proponuję zdać się na fachowców i umówić się na przegląd przedsprzedażny w ASO danego producenta. W zależności od marki taki przegląd może kosztować od 80 do 500 zł, jednak realnie należy być przygotowanym na wydatek rzędu 100-150 zł. Jeśli sprzedający nie będzie chciał się zgodzić na taki przegląd to odpuść sobie, bo z pewnością ma coś do ukrycia (np. trociny w skrzyni biegów, oj jak pięknie taka skrzynia pracuje… przez dwa tygodnie). Tylko uczciwy lub nieuczciwy i wyjątkowo bezczelny sprzedawca zgodzi się na tego rodzaju posunięcie jakim jest przegląd przed zakupem. Podjeżdżasz, oddajesz kluczyki mechanikowi i słuchasz… Zazwyczaj w takich chwilach ekipa składająca się z kilku mechaników, blacharza i lakiernika wyleje na Ciebie zimy prysznic pełen uwag i niedociągnięć związanych z autem, które jeszcze pięć minut temu gotów byłeś kupić choćby w ciemno.

Koniec końców odchodzisz z niczym, a było już tak blisko… Schemat zapętlasz, oglądasz kolejne samochody, z co 10 jeździsz do serwisu, gdzie po raz kolejny dowiadujesz się, że o mało nie kupiłeś wraku, który właściwie nie wiadomo z jakiego powodu jeszcze się nie rozsypał. Mija tydzień, dwa tygodnie, miesiąc, a Ty nadal nie masz samochodu. Recepta na sukces? Cierpliwie szukać, szukać i jeszcze raz szukać. Zwracać uwagę na droższe, lepiej wyposażone modele w lepszym stanie. Zaakceptować fakt, że auto które ma 8 czy 10 lat prawie na pewno było gdzieś stuknięte, puknięte, zarysowane lub wgniecione. Po prostu nie ma innej możliwości. Nie przejmuj się, jeśli po pewnym czasie zaczniesz rozróżniać auta po stłuczkach z większej odległości – to normalny objaw.

Gdy już znajdziesz auto i zdecydujesz się na zakup czekają Cię następujące kroki, z których te urzędniczo-prawne najlepiej wykonać maksymalnie w ciągu dwóch tygodni od daty zakupu samochodu:

0. Upewnij się, że masz pieniądze. W razie pożyczek/przelewów i płatności gotówką nie zapomnij podnieść sobie limitów wypłat z bankomatów. Załatw też sobie ochronę podczas wypłacania pieniędzy i duuużą kopertę.

1. Spotkaj się ze sprzedawcą, sprawdź raz jeszcze wszystkie dokumenty (także sprzedawcy, a jeśli w dowodzie rejestracyjnym wpisana jest więcej niż jedna osoba, to żądaj dokumentów i podpisów na umowie od wszystkich). Przeczytaj dokładnie umowę kupna-sprzedaży. Nie zgadzaj się na żadne z góry wypełnione pola umowy przez „ciocię i wujka” bez wglądu w dowody osobiste i/lub inne dokumenty. Nie zaniżaj wartości samochodu na umowie – nie ma to sensu. Upewnij się, że auto ma ważną polisę OC, ważne badanie techniczne i pozostałe papiery – bez tego nie wolno nim jeździć po drogach publicznych. Podpisz umowę i przekaż pieniądze w obecności świadków.

2. Podziękuj ładnie i jedź do domu. Daj sobie kilka dni na przetestowanie auta. W czasie jazdy poza standardowymi dokumentami (dowodem osobistym, uprawnieniami do kierowania, dowodem rejestracyjnym i potwierdzeniem zawarcia umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC) musisz mieć przy sobie także umowę kupna-sprzedaży pojazdu. Teoretycznie w razie problemów w ciągu 14 dni możesz odstąpić od umowy jeśli sprzedający coś przed Tobą ukryje, przy czym mam tutaj na myśli zwrot (obniżenie ceny lub naprawę) auta i odzyskanie gotówki nawet jeśli kupiłeś pojazd od osoby prywatnej. Praktycznie z pewnością w umowie będzie zapis, że kupujący zapoznał się ze stanem technicznym auta i nie wnosi co do niego uwag, dlatego sprawa o ewentualny zwrot samochodu z pewnością skończy się w sądzie i poootrwa… Dlatego lepiej sprawdzić auto w serwisie przed zakupem i nie robić zagadnienia.

3. Jeśli wszystko jest w porządku musisz udać się w minimum dwa, jeśli nie w trzy miejsca: Urząd Skarbowy, Urząd Miasta, firma w której auto wcześniej ubezpieczono. Kolejność jest ważna. Po pierwsze – we właściwym Tobie Urzędzie Skarbowym wypełniasz deklarację w sprawie podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC-3). Przy składaniu deklaracji należy mieć przy sobie wszystkie dokumenty auta, umowę kupna-sprzedaży oraz dowód osobisty. Wszystko trzeba kserować: umowę, dowód rejestracyjny, kartę pojazdu (jeśli została wydana), dowód osobisty i deklarację PCC-3. Po uzyskaniu stempli i zrobieniu ksera wszystkiego co tylko możliwe płacisz w kasie urzędu 2% podatku od wartości auta wpisanej na umowie (uwaga kombinatorzy – w razie podejrzanie niskiej wartości na umowie Urzędnik podbierze cenę wg marki, modelu i rocznika auta ze swoich magicznych tabelek, także po prostu nie opłaca się w tym miejscu nic kombinować). Następnie należy udać się do Urzędu Miasta i zapytać w punkcie informacji co zrobić, jeśli kupiliśmy używany samochód i chcemy go przerejestrować na siebie. Ważne są dotychczasowe tablice rejestracyjne auta (czarne/białe) oraz początek numeru rejestracyjnego – być może konieczna będzie wymiana tablic, a być może będzie można je zatrzymać. Zależy to między innymi od miejsca zamieszkania kupującego i sprzedającego (szczegóły w informacji), a czasem także od widzimisię kupującego (można zażyczyć sobie nowe tablice, co naturalnie jest jednoznaczne z większymi kosztami). Miła Pani zza lady powinna poczęstować zainteresowanych karteczką ze spisem niezbędnych dokumentów oraz druczkami obowiązkowych opłat, które zwykle będzie można uregulować gdzieś w pobliskim banku. Jest to bardzo ważne, ponieważ potwierdzenie wpłaty w/w kwoty jest podstawą do dalszych działań (znowu kserujemy, wszystko!). Mając takie potwierdzenie udajemy się do auta po tablice rejestracyjne (minimum szacunku dla Urzędników, przetrzyjmy je chociaż jakąś ściereczką) i stajemy w kolejce do rejestracji pojazdów (będzie potrzebny komplet dokumentów razem z kserami), gdzie dostaniemy tablice (nowe lub z powrotem stare, bo czasem wystarczy je tylko pokazać) oraz pozwolenie czasowe, a Urzędnik poinformuje nas o terminie w którym powinniśmy się zgłosić po nowy dowód rejestracyjny. W tym momencie powinniśmy też dostać ręczny wpis w karcie pojazdu (jeśli została wydana) dotyczący zmiany właściciela (mało kiedy drukuje się te informacje komputerowo, obecnie nawet w nowych kartach robi się odręcznie pierwsze wpisy).

4. Przeanalizuj opcje dotyczące ubezpieczenia samochodu. Proponuję zakupić ubezpieczenie przez Internet, np. poprzez mBank. Tak jest taniej i wygodniej niż w tradycyjny sposób, a druczek potwierdzający zawarcie umowy dotyczącej polisy OC który należy wozić przy sobie dostaniemy… e-mailem. Wystarczy go wydrukować, podpisać i mieć przy sobie. Jeśli ubezpieczysz auto gdzieś indziej niż było ubezpieczone, to koniecznie wypowiedz umowę staremu ubezpieczycielowi i koniecznie zachowaj potwierdzenie przyjęcia wypowiedzenia – masz na to 30 dni od daty zakupu samochodu. Polecam osobistą wizytę w najbliższym oddziale konkretnej firmy. Naturalnie można także pozostawić ubezpieczenie w tej samej firmie – wtedy po pewnym czasie (gdy sprzedający zgłosi fakt sprzedaży auta) przyjdzie do Ciebie pocztą pismo w sprawie rekalkulacji składek, zniżek itp…

5. Gdy będzie zbliżał się termin zapisany w pozwoleniu czasowym zgłoś się do Urzędu Miasta po nowy dowód rejestracyjny (można pytać wcześniej, zwykle nawet po tygodniu-dwóch dowód będzie do odebrania). Musisz mieć przy sobie kartę pojazdu (jeśli została wydana), dowód osobisty (musisz potwierdzić, że jesteś właścicielem pojazdu) i potwierdzenie zawarcia umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC (czyli generalnie wszystko, co jest wpisane na odwrocie pozwolenia tymczasowego). Przy odbieraniu dowodu (podobnie jak przy wbijaniu przeglądu) uważaj na pieczątki, które łatwo się rozmazują.