Podrabiali Ferrari i Lambo

0

Historia, o której jako pierwszy w Polsce napisało internetowe wydanie magazynu Auto Świat, zaczyna się jak w przypadku wielkich historii najznamienitszych marek, supersamochody budowane były w garażu przez rodzinną firmę. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Ta historia różni się od innych tym, że ojciec i syn nie budowali własnych projektów, tylko kopiowali włoskie stajnie. A i ich samochody nie były takie „super”

Na południu Brazylii, w mieście Itajai, powstawały przede wszystkim Ferrari F430 oraz Lamborghini Huracan i Gallardo. A właściwie pojazdy, które wyglądały jak wymienione. W rzeczywistości za 40 tys.  dolarów można było kupić auto z budowaną chałupniczo karoserią i silnikami od… General Motors i Mitsubishi. Inżynieryjnie i materiałowo nie miały zatem nic wspólnego z oryginałami. Bez porównania pozostawały oczywiście również osiągi.

Firma działała w najlepsze promując się w mediach społecznościowych, miała klientów i interes się kręcił. Wszystko skończyło się kiedy przedstawiciele jednego z producentów poinformowali policję o podrabianiu ich samochodów.

Mimo używania zastrzeżonych logotypów, budowniczy aut twierdzili, że działali legalne tworząc repliki. Odpowiedzą za łamanie własności przemysłowej (znaków towarowych i wzornictwa przemysłowego). Przed sądem mogą stanąć również ich klienci, którzy kupowali podrabiane auta.